Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Dramat na lodzie

Data publikacji 24.02.2008
Piątkowy wyjazd na ryby dla dwóch białostoczan o mały włos nie zakończył się tragicznie. Na lód na Siemianówce wchodzili od trzech dni, i nie zdali sobie sprawy, z tego, że topnieje, bo cały czas jest dodatnia temperatura. W piątek na ryby przyjechali jak zwykle ok 10. Na lód weszli zabezpieczeni. Byli przywiązani do siebie 25-metrową liną, a telefon komórkowy mieli owinięty folią, żeby nie zamókł. Około 16.00 mężczyźni zauważyli, jak pod ich stopami zaczął pękać lód. Uciekali na brzeg, lód był już na tyle cienki, że jeden z mężczyzn wpadł do wody wraz z jedynym telefonem, przez który mogli wezwać pomoc. Tylko dzięki asekuracji drugiego udało się uniknąć tragedii. Jednak nie był to jeszcze koniec. Za chwilę do wody wpadł drugi z nich, na szczęście tylko do pasa. Rybacy postanowili uciec na wyspę, gdyż uznali, ze do brzegu nie będą wstanie już dotrzeć. O tej porze roku nad zalewem przebywa mało ludzi, dlatego utknęli tam na całą noc. Wczoraj ok 10.00 nad zalew przyjechała żona jednego z nich, wraz z ich kolegą. Znaleźli zaparkowany samochód, jednak po rybakach nie było ani śladu, a telefon milczał. Na szczęście mieli ze sobą lornetkę, przez którą na wyspie wypatrzyli dwie osoby. Natychmiast powiadomili o całej sytuacji policjantów. Jak to bywa w takich przypadkach, na miejsce trzeba było dostarczyć specjalistyczne łodzie, które przebiją się przez resztki kry wokół wyspy. Prośba o pomoc trafiła także do Straży Pożarnej. Mijały kolejne minuty, można się było tylko domyślać, że pomoc  potrzebna jest jak najszybciej, gdyż są oni wyziębieni. Nad zalew przyjechał policjant, który pełnił tam służbę wiele lat,  zna ten akwen bardzo dobrze. Tego dnia miał wolne, ale jego doświadczenie i umiejętności w ratowaniu ludzi okazały się niezbędne. Natychmiast powiadomił ratowników z Mazurskiej Służby Ratowniczej. Nie czekając na sprzęt specjalistyczny strażaków zwodowali małą łódkę. Mimo tego, że pogoda była bardzo wietrzna, około 5-6 stopni w skali Bouforta, policjant razem z ratownikiem pośpieszyli na ratunek. Dotarli na wyspę i bezpiecznie zabrali wędkarzy na stały ląd. 52 i 53 - latek byli cali mokrzy i trzęśli się z zimna. Po chwili, gdy ogrzali się w samochodzie, zaczęli ze szczegółami opowiadać co przeżyli. Lekarze udzielili mężczyznom doraźnej pomocy, na szczęście ich stan był na tyle dobry, że wrócili do domów z żoną jednego z nich. Teraz pewnie na długo zapamiętają swoją wyprawę na ryby.
Powrót na górę strony