Za prędkość 7 kierowców straciło prawa jazdy
Tylko w weekend policjanci zatrzymali prawa jazdy siedmiu kierowcom, którzy przekroczyli dopuszczalną prędkość powyżej 50 km/h w obszarze zabudowanym. Jednym z nich był 39-latek, który jechał z prędkością 155 km/h na obowiązującej siedemdziesiątce. Jak tłumaczył się policjantom przed 2 w nocy… testował auto po odbiorze od mechanika.
Nadmierna prędkość, to wciąż jedna z głównych przyczyn tragicznych w skutkach zdarzeń drogowych. Dlatego nie ma taryfy ulgowej dla kierowców, którzy nie stosują się do ograniczeń prędkości - zwłaszcza w obszarze zabudowanym. Tylko w weekend policjanci z białostockiej drogówki zatrzymali prawa jazdy siedmiu kierowcom, którzy przekroczyli dopuszczalną prędkość powyżej 50 km/h w obszarze zabudowanym. Jednym z nich był 22-letni kierowca skody, który wpadł na policyjny radar w sobotę przed 2 na Paderewskiego. Białostoczanin przekroczył dopuszczalną prędkość o 51 km/h na obowiązującej tam siedemdziesiątce. Jak się okazało, podobne wykroczenie popełnił w ciągu dwóch lat, dlatego oprócz zatrzymanego prawa jazdy, mundurowi nałożyli na niego mandat w wysokości 3000 złotych i 13 punktów. Zaledwie 20 minut później w tym samym miejscu, policjanci zatrzymali do kontroli 39-latka, który przekroczył dopuszczalną prędkość o 85 km/h. Jak tłumaczył policjantom, testował samochód po odbiorze od mechanika. Został ukarany mandatem w wysokości 2500 złotych i 15 punktami. Stracił także prawo jazdy. W tym samym dniu mundurowi kontrolowali prędkość na Andersa. Po 15 zatrzymali do kontroli 42-letniego motocyklistę, który jechał z prędkością 138 km/h na siedemdziesiątce. Został ukarany mandatem w wysokości 2000 złotych i 14 punktami. On również stracił prawo jazdy. Wszyscy pozostali kierowcy, którzy przekroczyli dopuszczalną prędkość powyżej 50 km/h w obszarze zabudowanym, również stracili prawa jazdy na 3 miesiące.
Policjanci apelują o rozwagę i rozsądek na drodze! Nadmierna lub niedostosowana do warunków drogowych prędkość to jedna z najczęstszych przyczyn wypadków, niejednokrotnie tych najtragiczniejszych w skutkach.